Krzysztof Cugowski (gościnnie) „Nocne Martini”
Agora S.A.
Rok wydania2013
-
Pisałeś december, przepraszam grudzień
Po polsku jest łatwiej, po jest krócej
Pisałaś z Kanady, na wiosnę powrócę
A potem Maksowi, zostanę tu dłużej
December w Missassagua
Smutne, białe święta
Choć z dala od Polski
Jest polska kolęda
December w Missassagua
Wigilia, opłatek
I wolne nakrycie dla wroga – dziś brata
Jest u nas w pobliżu za rogiem knajpa
Tam murzyn na trąbce
Gra smętnie coś Miles’a
Znowu w te święta wieje tu chłodem
W łyżce tańczącej wesoło nad stołem
December w Missassagua
Smutne, białe święta
Choć z dala od Polski
Jest polska kolęda
December w Missassagua
Wigilia, opłatek
I wolne nakrycie dla wroga – dziś brata
Pisałaś My Darling a potem Kochany
W tym słowie jest czułość
Choć bywa, że rani
Pisałaś mam kogoś, na imię mu Johnny
Dla Ciebie najlepiej, gdy wrócisz do żony
December w Missassagua
Smutne, białe święta
Choć z dala od Polski
Jest polska kolęda
December w Missassagua
Wigilia, opłatek
I wolne nakrycie dla wroga – dziś brata
Ocean jest wielki, zimny jak lód
Serce jest po to, by kochać i czuć
Ocean za szybą, samolot wśród chmur
Za chwilę lotnisko i ty już tuż tuż
December w Missassagua
Smutne, białe święta
Choć z dala od Polski
Jest polska kolęda
December w Missassagua
Wigilia, opłatek
I wolne nakrycie dla wroga – dziś brata
December w Missassagua
Smutne, białe święta
Choć z dala od Polski
Jest polska kolęda
December w Missassagua
Wigilia, opłatek
I wolne nakrycie -
Przed rokiem odeszła Agnieszka
A Teddy zaledwie przed pół
Znikają jedno za drugim
W tej dali bezkresnej wśród chmur.
Gerarda widziałem w New Yorku
Do Polski nie wrócił choć mógł
On jeden pozostał z tej półki
Kto pierwszy odejdzie z Nas dwóch.
Spieszmy się kochać ludzi
Tak mądry mawiał raz mnich
Za szybko odchodzą najbliżsi
Więc spieszmy się kochać Ich.
W miłości odzywa się Dobro
Gdy kochasz naprawdę chcesz żyć
I chce ci się krzyczeć znów głośno
Znów wiesz, co to znaczy Być...
Przed laty kochałem Dorotę
Nosiła sukienki jak nikt
Szukałem w niej tego co w każdej
Lecz każdy ideał, to mit.
Tańczyła i śmiała się pięknie
Z przyjaźnią pokłócił Nas seks
Z Platonem chodziła pod rękę
To była Miłość i Gniew.
Spieszmy się kochać Ludzi
Pokory uczy Nas czas
Choć szpetni, bogaci, lub nudni
Każdemu warto coś dać.
Nie mogłem się przyznać Agnieszce
Że ważna jest dla mnie jak nikt
Spotykam ją czasem we śnie
Lecz znika, jak zjawa u drzwi.
We wrześniu odeszła Joanna
Pęk Astrów jej kładę na grób
A potem sam patrzę przed siebie
W bezkresny horyzont wśród chmur.
Spieszmy się kochać ludzi
Tak mądry mawiał raz mnich
Za szybko odchodzą najbliżsi
Więc spieszmy się kochać Ich.
W miłości odzywa się Dobro
Gdy kochasz naprawdę chcesz żyć
I chce ci się krzyczeć znów głośno
Znów wiesz, co to znaczy Być...
Przed chwilą odszedł Zembaty
On zakpił ze śmierci, jak nikt
Czy poszedł do Nieba kolega?
Za wszystko w co wierzył i lżył...
Dla Maćka liczyła się Sztuka
Poezja, gorzałka i seks
Odchodził przy marszu Chopina
Któremu poświęcił swój wiersz. -
Jest takie miejsce które dobrze znam:
prostokąt rynku, studnia, kocie łby,
niejeden malarz uchwycić tutaj chciał,
Kazimierz w pełnym słońcu,
tak jak dotąd nikt
tu biały kamień stroi każdy dom,
jaskółki fruną w łukach starych bram,
na anioł pański w oddali bije dzwon,
daleko tu do zgiełku betonowych miast.
Moja mała nostalgia
z ugru, kadium i sienny,
jak muzyka Mozarta,
cała z ciepłych pasteli.
moja mała nostalgia
motyw martwej natury
melancholią przytłacza,
strojąc mi serce do fugi.
W kanjpie "Esterka" ktoś się upił znów,
tu młodzi starcy w wódce topią żal.
każda kelnerka o zmroku pada z nóg,
z obłoków czasem spadasz, jak trafiony ptak.
ah! gdyby można odkryć nowy brzeg!
urodzić się bez bólu jeszcze raz,
i w pieskim życiu, odnaleźć jakiś sens,
uwierzyć znowu w człowieka i wspaniały świat!
Moja mała nostalgia
z ugru, kadium i sieny,
jak muzyka Mozarta,
cała z ciepłych pasteli.
Moja mała nostalgia
motyw martwej natury
melancholią przytłacza,
strojąc mi serce do fugi. -
Puste plaże Juraty, zasnęły kosze już
Tylko facet zawiany, podpiera nosem słup
Szarą płachtę gazety, unosi w górę wiatr
Dzisiaj nikt nie odczyta, co nam donosił świat.
Serce gryzie nostalgia, a duszę ścina lód
W radiu śpiewa Mahalia, swój czarny spętny blues
Hotel wolnych pokoji, w recepcji pająk śpi
W torby wkładam powoli, okruchy tamtych dni
Już nie ma dzikich plaż
Na których zbierałam bursztyny
Gdy z pesem do ciebie szłam
A mewy ósemki kreśliły, kreśliły
Już nie ma dzikich plaż
I gwarnej kafejki przy molo
Nie jedna znikła twarz
I wielu przegrało swą młodość, swą młodość
Wsiadam w pociąg powrotny, ocieram jedną łzę
Ludzie są samotni, czy tego chcą czy nie
Patrzę w oczy jesieni, nad morzem stada chmur
Pejzaż moich nadzieji, umyka mi spod kół -
Kochaj naprawdę choć raz
Wtorek zmieni się w święto
Spróbuj drugiemu coś dać
To nie zdarza się często
I nagle wszystko ma sens
I znowu żyć nam się chce
Na duszy tak lekko
Smak życia mieści się w tym
Aby przeżyć je z pasją
Nie przegap głupio swych dni
Każdy z nich jest twa szansą
Więc nie oglądaj się dziś
Niech nie wyprzedzi cię nikt
Pokochaj naprawdę
Nie przykładamy wagi
Do flirtów w których gramy
Wmawiamy sobie zwykle
Zabawy to niewinne
Miłostki mamy nowe
Motyle kolorowe
Im więcej ich przybywa
Tym częściej gorzko bywa
Bo najważniejsze jest to
By pokochać naprawdę
Cóż gdy motyli masz sto
Jeśli każdy z nich martwy
Wiec nie oglądaj się dziś
Niech nie wyprzedzi cię nikt
Pokochaj naprawdę
Bo najważniejsze jest to
By pokochać naprawdę
Cóż gdy motyli masz sto
Jeśli każdy z nich martwy
Wiec nie oglądaj się dziś
Niech nie wyprzedzi cię nikt
Pokochaj naprawdę
Bo najważniejsze jest to
By pokochać naprawdę
Cóż gdy motyli masz sto
Jeśli każdy z nich martwy
Wiec nie oglądaj się dziś
Niech nie wyprzedzi cię nikt
Pokochaj naprawdę