Spisek „Spisek”
GAD Records
Rok wydania2017
-
Znowu zniknął mi twój cień
Rytm muzyki goni mnie, proszę stań
Elvis Presley śpiewa znów
Znów mi z oczu płyną łzy
Świateł razi blask
Starej płyty trzask
Tu przy barze miałaś być
Słyszę gdzieś twój głos
Tyle mija chwil
Piję chłodny gin
Barman kusi blaskiem szkła
Szklanka nie ma dna
Nagle płyniesz blisko mnie
Twoich bioder czuję kształt
W twoich oczach widzę blask
Nie, to nie blues - to powódź łez
Znowu zniknął mi twój cień
Rytm muzyki goni mnie, proszę stań
Barman z tyłu zamknął drzwi
Wreszcie cisza w uszach brzmi, koniec dnia -
Kiedy słońce na werandzie sepią barwi szkło
A we wszystkie ciemne kąty noc już wtyka nos
Myślę, że nie warto dziś znów godzić się przed snem
Jutro sam odszukam cię i będzie tak jak jest
Jutro... Jutro... Jutro... Jutro...
A dziś ciszą się upiję
Będę w wannie spał
Tak mi cię żal
Patrzę tępo w telewizor za dwanaście rat
Inni pokończyli studia, naprawiają świat
Może ja poprawiłbym w tym świecie także coś?
Wezmę w dłoń złomu łom, przepędzę całe zło
Jutro... Jutro... Jutro... Jutro...
A dziś tylko komiks przejrzę
Przed snem piwka łyk
Świat nie jest zły
Po co spieszyć się dziś?
Jutro jaśniejsza myśl
Jutro się załatwić da każdą z trudnych spraw
Każdą z trudnych spraw – o tak!
Kiedy ptaki na południe gonią słońca blask
Pierwsza krople słot jesiennych obmywają twarz
Kilka dni Ikarem być, horyzont gonić wciąż
Zaprząc myśl do lotu wzwyż, do pracy w mig się wziąć
Jutro... Jutro... Jutro... Jutro...
Dzisiaj ziemia mi wystarczy
Miast kamiennych bruk
Świat u mych stóp
Po co spieszyć się dziś?
Jutro jaśniejsza myśl
Jutro się załatwić da każdą z trudnych spraw
Każdą z trudnych spraw
W nocy żona wciąż powtarza: "Z tobą coś nie tak..."
Chyba pójdę do lekarza, niech zwolnienie da
Dałby mi dziesięć dni na jednej z ciepłych wysp
Ale grzech w tak piękny dzień w kolejce stać u drzwi
Jutro... Jutro... Jutro... Jutro...
Jutro zejdę sam nad rzekę
Dam się objąć w pół
I będę zdrów -
Kiedy siadam do śniadania
Dzwonek woła mnie do drzwi
A za drzwiami jakieś dziewczę
Roni z oczu łzy
Patrzy na mnie tak błagalnie
Czuję zapach krwi
Jedno tylko wiem na pewno,
Ze śniadania dzisiaj nic
Cudo ma na imię Lisa
Liczy lat 25
Jeden drań ją szantażuje
O młodości grzech
Lisa musi być bez skazy
Jutro bierze ślub
A w duńskim filmie Lis wyznała
Grała jedną z głównych ról
Cena nie gra żadnej roli
Mówi patrząc w oczy mi
Jak potrafi się odwdzięczyć mała Lis
Tego nie wie nikt, ale będziesz wiedział Ty
Bardzo szybko na jaw wyszło
O co tu się toczy gra
Sprytna Lisa w głowie miała
Całkiem niezły plan
Po południu się zjawiło
Gentlemanów trzech
W mig dom cały przeszukali
Nie pytając o nic mnie
Nim się uwolniłem z więzów
Było już po szóstej sześć
Idę prosto do lodówki
Chcę cokolwiek zjeść
W garnku leży garść brylantów
Chyba własność Lis
Warte lekko 3 miliony
W oczach pociemniało mi
Szukam jej swym kabrioletem
Przez ulice miasta gnam
A lusterko wsteczne mówi mi w co gram
Bo na karku mam niemal cały gang
Nagle szybko skręcam w lewo
Niedaleko tu jest bar
Idę wprost do telefonu
Jeszcze jedna szansę mam
Cześć Joe, mówię do barmana
Jedną szybką daj
Zanim zdążysz nalać dwie
Będziesz miał tu niezły bal
Romek, weź się do roboty!
Słyszę w uszach majstra wrzask
Ja Ci z głowy te głupoty
Powybijam, czym się da!
Siódme poty z ludzi biją,
A on śpi – ten drań
Gdy nam wszystkim z rąk ucieka
Cała premia oraz plan