„50/70 Moje Najważniejsze”
Mystic Production
Rok wydania2020
50 / 70 The best of – live
-
Intro 1:17
-
Znowu w życiu mi nie wyszło
Uciec pragnę w wielki sen
Na dno tamtej mej doliny
Gdzie sprzed dni dogonić dzień
W tamten czas lub jego cień
Znowu obłok ten różowy
Pod nim dom
i tamta sień
Wszystko w białej tej dolinie
Gdzie sprzed dni doganiam dzień
Jeszcze głębiej zapaść w sen
Późno, późno, późno jest
Sam wiem że zbyt późno jest
By zaczynać wszystko znów
Późno, późno, późno..
Sam wiem że zbyt późno jest
By zaczynać wszystko znów
Znowu szarych dni pagóry
Znów codziennych rzeczy las
Wolę swoją snów dolinę
Obok której płynie czas
Szuka jej kto był tu raz -
GENIUSZ BLUES
Rusz się chłopie bo już czas, czas na zmianę
Życie w końcu masz i tak przechlapane
Dom i praca, praca, dom w domu znaczki
Coraz ciężej w górę pchać, pchać te swoje taczki
Rusz się chłopie sobą bądź już nie czekaj
W pierwszy lepszy pojazd wsiądź, wsiądź i uciekaj!
W myślach zamęt w głowie masz same brudy
Wszystko w końcu lepsze jest lepsze niż te nudy
W co ty tu grasz w co ty tu grasz
Co ty robisz tutaj jeszcze?
Chyba już wiesz chyba już wiesz
Że to nie jest twoje miejsce!
Kieruj się na zachód kieruj się na wschód
Tam gdzie wreszcie sobą byś się poczuć mógł
Kieruj się na radość kieruj się na luz
Niech cię tam zawiedzie niech cię tam zawiedzie
Niech cię tam zawiedzie geniusz blues!
Rusz się chłopie bo już czas czas na zmianę
Życie w końcu jest i tak przechlapane
W myślach zamęt w głowie masz same brudy
Wszystko w końcu lepsze jest lepsze niż te nudy
W co ty tu grasz w co ty tu grasz
Co ty robisz tutaj jeszcze?
Chyba już wiesz chyba już wiesz
Że to nie jest twoje miejsce!
Kieruj się na zachód kieruj się na wschód
Tam gdzie wreszcie sobą byś się poczuć mógł
Kieruj się na radość kieruj się na luz
Niech cię tam zawiedzie geniusz blues!
Kieruj się na zachód kieruj się na wschód
Tam gdzie wreszcie sobą byś się poczuć mógł
Kieruj się na radość kieruj się na luz
Niech cię tam zawiedzie niech cię tam zawiedzie
Niech cię tam zawiedzie geniusz blues!
-
NOC NAD NORWIDEM
Kadzidlana mgła,
Kadzidlana mgła,
Kadzidlana mgła,
Kłębi się, spiżów jęk,
Migotanie świec
Gotyk wyższym czyni wciąż,
O marmur kopyt stuk,
I na tarczy miecz,
Taki pogrzeb chciałeś mieć.
Ciebie po prostu z domu wynieśli,
Jeszcze bardziej byłeś sam,
Dudniły grudy, grudy gliny
Na cichym... pere lachaise.
Lecz ty żyjesz, wciąż żyjesz,
Przetrwałeś jednak śmierć.
Teraz siedzę w noc,
Z twoją myślą sam na sam,
Z białych kartek patrzą na mnie
Oczy twe,
Z uczciwości serca
Sądzą nas,
Ty żyjesz, wciąż żyjesz,
Przetrwałeś jednak śmierć,
Czasowi
Zapomnieniu wbrew
Czasowi
Zapomnieniu
Teraz siedzę w noc
Z twoją myślą
Sam na sam
Z białych kartek patrzą na mnie
Oczy twe
I sądzą mnie
Sądzą nas
Ty żyjesz, wciąż żyjesz,
Przetrwałeś jednak śmierć
Tak, papier spłonie,
A kamień zniszczy czas,
Ale myśl płomienna wciąż
Będzie,
Będzie, będzie trwać.
Tak, papier spłonie,
A kamień zniszczy czas,
Ale myśl płomienna wciąż
Będzie,
Zazdrościłeś im,
Zazdrościłeś im,
Zazdrościłeś im,
Kirów tych
Koni tych
Zazdrościłeś im,
Spiżów i marmurów,,
Blasku świec, zazdrościłeś
Tłumów w wielkim bólu,
Ty, ty nieśmiertelny...
-
Wyciągnij się na brzuchu,
Odbiornik tuż przy uchu postaw.
Sprawy za sobą wszelkie,
Jak by nie były wielkie zostaw.
To ja to dla Ciebie gra Twoje Radio
To ja to dla Ciebie gra Twoje Radio
Najnowsze wiadomości,
Codziennie nowi goście w domu,
Nie musisz się ubierać,
Nie musisz drzwi otwierać komuś
To ja to dla Ciebie gra Twoje Radio
To ja to dla Ciebie gra Twoje Radio
Nigdzie się nie ruszaj,
To dla zdrowia niebezpieczne zbyt!
Wleję Ci do uszu rozkosz taką,
Jakiej nie znał nikt.
To ja to dla Ciebie gra Twoje Radio
To ja to dla Ciebie gra Twoje Radio
Nigdzie się nie ruszaj,
To dla zdrowia niebezpieczne zbyt!
Wleję Ci do uszu rozkosz,
Taką jakiej nie znał nikt.
To ja to dla Ciebie gra Twoje Radio
To ja to dla Ciebie gra Twoje Radio
Wyciągnij się na brzuchu,
Odbiornik tuż przy uchu postaw.
Sprawy za sobą wszelkie,
Jak by nie były wielkie zostaw.
To ja to dla Ciebie gra Twoje Radio
To ja to dla Ciebie gra Twoje Radio
To ja to dla Ciebie gra Twoje Radio
-
CISZA JAK TA
Sza, cicho sza czas na ciszę,
Już oddech jej coraz bliżej,
Tego naprawdę Ci brak,
Ona jedna prawdziwy ma smak,
Cisza jak ta.
Sza, cicho sza, zbliż się do niej,
Drga, ledwie drga, blady
płomień,
Podejdź i zanurz się w nią,
Kryształową i czystą jej toń,
Zanurz do dna.
ref.
Bliżej i bliżej, i bliżej, i bliżej
Masz do niej,
Ciszej i ciszej, i ciszej, i ciszej
Co dnia
Kończ, po co ten ciągły hałas,
Sam zdwoić go wciąż się starasz,
Tak Cię uczyli od lat,
Tylko krzykiem zdobywa się
świat,
A to nie tak, nie tak!
Sza, cicho sza, czas na ciszę,
Tę, którą w swym sercu słyszysz,
Kiedyś śpiewało, jak z nut,
Teraz gładkie i zimne jak lód,
Smutny to cud, o smutny cud!
ref. (3x)
Podejdź i zanurz się w nią,
Kryształową i czystą jej toń,
Cisza jak ta, jak ta... -
Za horyzontem wielka korona gór
Na karoserii różowieje kurz
Odsuwasz dach, w rękę łapiesz wiatr
Powiedz prawdę, ile lat mnie kochasz?
Droga ucieka, noga już ciężka jest
Opór decha i z oczu znika sen
Będzie nam najbliższych czasem brak
Spalone mosty to najlepszy w życiu start
Ratujmy co się da
Obróćmy jeszcze raz
Kalejdoskop
Wóz tnie powietrze, jak nóż weselny tort
W najbliższym mieście każę obudzić dzwon
Za marzenia słono płaci się
Lecz życie tak niepowtarzalne jest
Wyciągasz palce wtedy, gdy zmieniam bieg
Gdzieś zniknął pancerz, który krępował mnie
Wolność ma tak śmiesznie słony smak
Mnie też żal tamtych, zakręconych lat
Ratujmy co się da
Obróćmy jeszcze raz
Kalejdoskop
Pamiętam, jak do miasta raz zjechał na dzień wielki cyrk
Po przedstawieniu byłaś zła bo chciałem w świat z cyrkiem iść
Na karuzelę musiałem cię wziąć
By pęd osuszył ci łzy
Tunel miłości jak noc objął nas
Pocałowałaś mnie tam pierwszy raz
Obiecywałaś pół nieba mi dać
Wyjechał cyrk, a ty z nim zniknęłaś
Odrosła trawa, gdzie stał diabelski młyn
Po czterech latach wróciłaś, ale z kimś
Wnet zrozumiałem, że ja tylko tracę czas
I wyjechałem, by pokazać na co mnie stać
Co za historia, w powietrzu wisi kicz
W promieniach słońca blacha jak złota lśni
Każdy nit w silniku całym drży
Wszyscy pragną szczęśliwego końca
Twoja sukienka przed czasem zdradza mi
To, co mnie czeka być może jeszcze dziś
Przez dziesięć lat wyśniłem dzień po dniu
Wielką ucieczkę, najdłuższą drogę do twych...
Za horyzontem niepewność czeka nas
Gnamy jak pocisk prosto w objęcia dnia
odsuwasz dach i w rękę łapiesz wiatr
Powiedz mi prawdę, ile lat mnie kochasz! -
Kluski postraszone oranżadą 6:32
-
PIEŚŃ NIEPOKORNA
Jest pieśń, jak żagiel gwiezdny napój.
Wielkie skrzydła, wielki wiatr.
Dla tych, co pełzać w mule nie chcą,
Głowa w górze, sztywny kark.
Jest pieśń, jak pomruk zwiastun błyskawic.
Sokół pośród stada wron.
Tylko niektórzy Ją podjąć umieją,
Innym gardła dławi strach.
Słuchaj, w bezsennych nocach Ona gra.
Mówię słuchaj, w bezdennym bólu Ona trwa.
I Jej czujesz moc i wciągnięty raz w nurt.
Oszalały biegniesz w nocy, kiedy inni syci śpią.
Mówię popatrz, jak oni mdłym się ogniem tlą.
Mówię słuchaj, nie daj przez palce ciągnąć dniom.
Przez śnieg i przez deszcz, jeśli sztandar chcesz nieść.
Życie przecież musi brzmieć, tak jak wielki piękny wiersz.
Jest pieśń, jak żagiel gwiezdny napój.
Wielkie skrzydła, wielki wiatr.
Żywe pochodnie, płyniemy nad czasem, w dróg nieprzetartych dal.
W nowe pejzaże ziemi niczyjej, gdzie nie bywał dotąd nikt...
Słuchaj, jesteś jak wilczy w górach zew.
Mówię słuchaj, jak dziko w żyłach szumi krew.
Przez śnieg i przez deszcz, jeśli sztandar chcesz nieść.
I zbyt wielkich nie ma czynów i zbyt wielkich nie ma spraw.
Mówię słuchaj!
W świętą strunę uderz chociaż raz.
Wielki dźwięk, dziś możesz więcej, zrób
I ruszą wreszcie dni, i poczujesz pożar krwi.
Życie mówię musi brzmieć tak, jak wielki piękny wiersz
Jest pieśń, jak żagiel gwiezdny napój.
Wielkie skrzydła, wielki wiatr.
Dla tych, co pełzać w mule nie chcą,
Głowa w górze, sztywny kark.
Jest pieśń, jak pomruk zwiastun błyskawic.
Sokół pośród stada wron... -
Zadzwonił do mnie z innego świata
głos, który boli wiąż po stu latach.
Nagle wróciły jaskrawe dni
i stare wczoraj jest nowym dziś.
Wódka jasno płonie w nas
i bliżej znowu do gwiazd.
Tak opaleni i tacy głodni,
grosze w kieszeni wytartych spodni.
Przyjaźń na wieki, braterstwo krwi,
suche powieki, wygasłe sny.
Wódka jasno płonie w nas
i bliżej znowu do gwiazd.
Urodzeni, żeby biec,
nie mogą w miejscu stać.
Młode lwy, głodne stado pędzące na łów.
Młode lwy, zawsze twardzi, nieczuli na ból.
Młode lwy, każdy wiedział, że świat będzie nasz.
Młode lwy, o jak dzisiaj brakuje mi was.
Karnawał znowu kończy się rano.
Lotnisko w deszczu, w popiele diament.
Darujcie sobie tych kilka kłamstw.
Ty nie napiszesz, tym bardziej ja.
Wódka jasno płonie w nas
i bliżej znowu do gwiazd.
Urodzeni, żeby biec,
nie mogą w miejscu stać.
Młode lwy, głodne stado pędzące na łów.
Młode lwy, zawsze twardzi, nieczuli na ból.
Urodzeni by biec.
Parzę palce zapałkami,
nocą szukam starych zdjęć.
Stygnie garnek z marzeniami,
jak się czuję, chyba źle.
Młode lwy, głodne stado pędzące na łów.
Młode lwy, zawsze twardzi, nieczuli na ból.
Młode lwy, każdy wiedział, że świat będzie nasz.
Młode lwy, o jak dzisiaj brakuje mi was.
Młode lwy, bojownicy na życie i śmierć.
O, młode lwy, szkoda czasu nam było na sen.
Młode lwy, jak pochodnie sunące przez noc.
Młode lwy, bił się o nas i diabeł, i mrok.
Młode lwy, bojownicy na życie i śmierć.
Młode lwy, szkoda czasu nam było na sen.
Młode lwy, bojownicy na życie i śmierć. -
Zadzwonił do mnie z innego świata
głos, który boli wiąż po stu latach.
Nagle wróciły jaskrawe dni
i stare wczoraj jest nowym dziś.
Wódka jasno płonie w nas
i bliżej znowu do gwiazd.
Tak opaleni i tacy głodni,
grosze w kieszeni wytartych spodni.
Przyjaźń na wieki, braterstwo krwi,
suche powieki, wygasłe sny.
Wódka jasno płonie w nas
i bliżej znowu do gwiazd.
Urodzeni, żeby biec,
nie mogą w miejscu stać.
Młode lwy, głodne stado pędzące na łów.
Młode lwy, zawsze twardzi, nieczuli na ból.
Młode lwy, każdy wiedział, że świat będzie nasz.
Młode lwy, o jak dzisiaj brakuje mi was.
Karnawał znowu kończy się rano.
Lotnisko w deszczu, w popiele diament.
Darujcie sobie tych kilka kłamstw.
Ty nie napiszesz, tym bardziej ja.
Wódka jasno płonie w nas
i bliżej znowu do gwiazd.
Urodzeni, żeby biec,
nie mogą w miejscu stać.
Młode lwy, głodne stado pędzące na łów.
Młode lwy, zawsze twardzi, nieczuli na ból.
Urodzeni by biec.
Parzę palce zapałkami,
nocą szukam starych zdjęć.
Stygnie garnek z marzeniami,
jak się czuję, chyba źle.
Młode lwy, głodne stado pędzące na łów.
Młode lwy, zawsze twardzi, nieczuli na ból.
Młode lwy, każdy wiedział, że świat będzie nasz.
Młode lwy, o jak dzisiaj brakuje mi was.
Młode lwy, bojownicy na życie i śmierć.
O, młode lwy, szkoda czasu nam było na sen.
Młode lwy, jak pochodnie sunące przez noc.
Młode lwy, bił się o nas i diabeł, i mrok.
Młode lwy, bojownicy na życie i śmierć.
Młode lwy, szkoda czasu nam było na sen.
Młode lwy, bojownicy na życie i śmierć.
-
Jest taki samotny dom
Uderzył deszcz, wybuchła noc,
Przy drodze pusty dwór,
W katedrach drzew, w przyłbicach gór,
Wagnerowski ton.
Za witraża dziwnym szkłem,
Pustych komnat chłód,
W szary pył rozbity czas,
Martwy, pusty dwór.
Dorzucam drew, bo ogień zgasł,
Ciągle burza trwa,
Nagle feeria barw i mnóstwo świec,
Ktoś na skrzypcach gra,
Gotyckie odrzwia chylą się
I skrzypiąc suną w bok
I biała pani płynie z nich
W brylantowej mgle.
Zawirował z nami dwór,
Rudych włosów płomień,
Nad górami lecę, lecę z nią,
Różę trzyma w dłoni.
Urszula:
A po nocy przychodzi dzień,
A po burzy spokój,
Nagle ptaki budzą mnie
Tłukąc się do okien
A po nocy przychodzi dzień, K.Cugowski: Znowu szary, pusty dom,
A po burzy spokój, Gdzie schroniłem się
Nagle ptaki budzą mnie I najmilsza z wszystkich, z wszystkich mi
Tłukąc się do okien Na witraża szkle,
A po nocy przychodzi dzień Znowu w drogę, w drogę trzeba iść,
A po burzy spokój W życie się zanurzyć,
Nagle ptaki budzą mnie Chociaż w ręce jeszcze tkwi
Tłukąc się do okien Lekko zwiędła róża
Razem:
Lecz po nocy przychodzi dzień,
A po burzy spokój,
Nagle ptaki budzą mnie
Tłukąc się do okien
Lecz po nocy przychodzi dzień,
A po burzy spokój,
Nagle ptaki budzą mnie
Tłukąc się do okien -
Ona przychodzi chytrze, bez ostrzeżeń i gróźb,
Krzyczy pękniętą liną, kamieniem zerwanym spod stóp,
Wszystko zaczyna się zwykle, jak każdy wspinaczki dzień,
Ściana, droga pod szczyt, a potem nagle krzyk
Góry wysokie, co im z Wami walczyć każe?
Ryzyko, śmierć, te są zawsze tutaj w parze.
Największa rzecz, swego strachu mur obalić,
Odpadnie stu, lecz następni pójdą dalej.
Góry wysokie, wiem co z Wami walczyć każe,
Ryzyko, śmierć, te są zawsze tutaj w parze.
Na rzęsach szron, inni już idą dalej,
Na twarzy śnieg, lecz są nowi, śmiali są,
Tylko czasem zamyślenie,
Tylko czasem, zamyślenie.
Sam możesz wybierać los, szczytów, szczytów szlak,
Sam możesz wybierać los, zrozum to, wejdź na szczyt!
Góry wysokie, wiem co z Wami walczyć każe!
Ryzyko, śmierć, te są zawsze tutaj w parze.
Największa rzecz, swego strachu mur obalić,
Odpadnie stu, lecz następni pójdą dalej.
Tylko czasem, czasem zamyślenie,
Tylko czasem zamyślenie.
Sam możesz wybierać los, szczytów, szczytów szlak,
Sam możesz wybierać los, zrozum to, wejdź na szczyt! -
Krzysztof Cugowski dziękuje 0:48
50 / 70 Moje Najważniejsze
-
BLUES GEORGE’A MAXWELLA
Wszystkie domy już zamknięte
Niebo, niebo pełne srebrnych gwiazd
Czarne koty na poddaszach
Grają wspólnie z wiatrem jazz
A pod szóstym w oficynie
Czarny Maxwell George Bluesa gra
Białe panie mu mówiły:
I love you, I love you my George
Jesteś silny, jesteś męski
Niczym Rockefeller George
Możesz grać i w Manhattanie
Na afiszach czarny Maxwell George
Aż raz blues się urwał nagle
Bo George'a, bo George'a trafił szlag
Tłum murzynów na pogrzebie
Z pasją grał mu jazz
A na grobie napisali:
Dziś Maxwell George bluesa w niebie będzie grał. -
TWOJA ŁZA
Jaki wiersz
zrymować trzeba żeby nazwać
obecny czas
Dobrze wiesz
że skrawek nieba nie wystarczy
by schronić nas
Jaki rym
opisać zdoła moją drogę
w wieczornej mgle
No i z kim
o pomoc wołać jeśli zjawią się
chwile złe
Ref. Jedna mi gwiazda wśród tylu gwiazd
świeci i dla niej śpiewam
Wierz mi kochana to twoja łza
pomaga by się nie bać
Ile słów
ułożyć żeby wielkiej góry
opisać cień
Zatem mów
a wtedy przeżyć będzie łatwiej
kolejny dzień
Ref. Jedna mi gwiazda wśród tylu gwiazd
świeci i dla niej śpiewam
Wierz mi kochana to twoja łza
pomaga by się nie bać
Solo gitary......
Wierz mi kochana to twoja łza
pomaga by się nie bać
Ile dróg
już za plecami obok siebie
przebytych mil
Ile prób
by nasz egzamin z życia został
najlepszą z chwil... -
GŁODNY
Wciąż jesteś głodny
Ciągle samotny
Nienasycony niczym wilk
Czemu wciąż krążysz
Do czego zdążasz
Tak, prawdę mówiąc nie wie nikt
Pragniesz wolności
Wielkiej miłości
Dostajesz tyle, żeby żyć
Idee durne
Odpadki wtórne
Nic, o co warto by się bić
A gdy ci zmienią wszystko
W wielki śmieci stos
Na swoim wysypisku
Długo, długo wyjesz w noc
Ref. Głód, głód, wieczne ssanie
Bez końca, bez dna
Głód, głód, potem branie
Tego, co się da
Wciąga cię nuda
Wciąga cię wóda
W końcu na wszystko godzisz się
Śmieci kupujesz
I konsumujesz
To twojej egzystencji sens
Wciąż chcesz być wolny
Do marzeń zdolny
Tak jak przed tobą nie był nikt
Wciąż jesteś głodny
Ciągle samotny
Nienasycony niczym wilk
A gdy ci zmienią wszystko
W wielki śmieci stos
Na swoim wysypisku
Długo, długo wyjesz w noc
Ref. Głód, głód, wieczne ssanie
Bez końca, bez dna
Głód, głód, potem branie
Tego, co się da -
DEMONY WOJNY
Przeciwko sobie wysyłamy nasze armie
Przeciwko sobie ustawiamy cały świat
Nikt nie potrafi nam niczego uzasadnić
Nikt nie wie kto jest tutaj wrogiem
A który to twój brat
A ty nie możesz się pomylić
A który to twój brat
A ty nie możesz się pomylić
ref. Tak chciałbym być
Być teraz tylko z tobą i kochać się
Zawołać chcę
Co może teraz pomóc kto usłyszy mnie
Przeciwko sobie budujemy te historie
Przeciwko sobie podnosimy teraz głos
Nikt się nie pyta czemu udział bierzesz w wojnie
I nie obchodzi twoje zdanie
Nieważny jest twój los
Ktoś przecież może się pomylić
Nieważny jest twój los
Ktoś przecież może się pomylić
2 x ref. Tak chciałbym być
Być teraz tylko z tobą i kochać się
Zawołać chcę
Co może teraz pomóc kto usłyszy mnie -
NOWA WIEŻA BABEL
Świat się wokół nas wciąż mniejszy staje,
Kontynenty na odległość dłoni są,
Samoloty jak z dziecinnych bajek,
Ponad głową coraz szybciej niebo tną.
Ludzie wciąż wędrują wielkim, głośnym stadem,
Z pomieszania mowy słychać jeden głos
Zbudowano drugą, większą Wieżę Babel,
Kto pamięta tamtej, pierwszej wieży los?
Świat się kurczy jak przekłuty balon,
Człowiek też maleje szybko razem z nim,
Przerażony swą niewielką skalą,
Coraz bardziej samotnieje w tłumie tym.
Stąd ucieczki nieprzytomne pustą drogą,
Jakby gdzieś coś za zakrętem było tam
I te wiersze napisane dla nikogo,
I te płótna pełne nostalgicznych plam.
Ref.
Wieża Babel, piękny, choć nieludzki ląd,
Coraz dalej, czy to postęp, czy to błąd?
Coraz dalej, coraz trudniej uciec stąd /x2
Ref.
Wieża Babel, piękny, choć nieludzki ląd,
Coraz dalej, czy to postęp, czy to błąd?
Coraz dalej, coraz trudniej uciec stąd /x2 -
WOSKOWE DUSZE
Królowie, piewcy, car i klown
W wysokich sferach znany pan
Gwiazda, co wszyscy wielbią ją
Figury białym woskiem lśnią
Ze śmiałych wypraw znany wódz
Piłkarz i twórca rewii mód
I mędrzec, co najlepiej wie
I tylko nikt nie rusza się
Prezydent wyspy, mer i mim
I cesarz rodem prosto z Chin
Człowiek, co mnóstwo forsy ma
Lecz w gabinecie bezruch trwa
Model, co śnił proroczy sen
Oraz z męskości znany man
I kurtyzana, szach i Jan
I dalej spokój wokół ścian
Tu nigdy nikt nie ruszy się
Ich będzie więcej, może mniej
Stać tutaj będą po kres dni
I śnić woskowe białe sny
Ci, co nie mają z wosku lecz...
Prawdziwe dusze - wiedzą, że
Gdy w dachu dziura zrobi się
Słońce zaświeci, słońce zaświeci -
- a oni w rzekę zmienią się
Gabinet figur czynny dziś
Każdy zobaczyć może przyjść…..
Gabinet figur czynny dziś
Każdy zobaczyć może przyjść... -
Zostać w tobie, zostać chcę
Niech otuli ciebie, mnie
Z naszych pragnień gęsta sieć
Zamienionych w nagły sen
Zostać w tobie aż po świt
Zostać jeszcze
Zostać w tobie, zostać chcę
W twoją ciszę zapaść się
Gdy zmęczona będziesz już
Zasnąć, nie przestając czuć
Wszystko z siebie dałaś mi
Oddaj więc, oddaj także sny
Zostać w tobie, zostać chcę
W tobie być jak sen
Poznać każdy twój gest i lęk
Przecież wiem, że także tego chcesz
Zasnąć w tobie, zasnąć twoim snem
Zostać w tobie, zostać chcę (x3) -
PRZEBUDZENIE
Sen, że człowiek wszechmogący jest
A Bóg jest bezradny
Wypełnia cichy chichot diabła
Sen że człowiek wszechmogący
A Bóg się postarzał
Od tysiącleci nas przeraża
Żal, lepszego świata żal
Miłości żal
Żal, lepszego świata żal
Wolności żal /2x
Utracony raj
Sen, że człowiek wszechmogący jest
To wojny i zbrodnie
Ogień piekielny w sercu płonie
Sen, że człowiek wszechmogący jest
To wieczna pogarda
Coraz głośniejszy śmiech szatana
Żal, lepszego świata żal
Miłości żal
Żal, lepszego świata żal
Wolności żal /2x
Utracony raj
Sen że człowiek wszechmogący jest
A Bóg to wspomnienie
Skończy się nagłym przebudzeniem!
Żal, lepszego świata żal
Miłości żal
Żal, lepszego świata żal
Wolności żal /2x
Odzyskany raj! -
WIELKI KPIARZ
Ciągle zamierzasz coś
Co dzień masz inny plan
Bardzo chcesz wierzyć w to
Że wszystko możesz sam
Ale wielki kpiarz
Nie na wszystko godzi się
Jak to zwykle on
Ma na względzie wyższy cel
Jeśli trzeba pozamieniać
Twych najlepszych marzeń sens
Potem abyś już nie płakał
Da ci dyplom na otarcie łez
Może nawet dwa
Byś szczęśliwy poczuł się
Jego na to stać
Kto jak kto lecz on ma gest
On w dobroci swego serca
Już nie jedno zechciał dać
I nieważne nawet było
Czy ktoś właśnie chciał cokolwiek brać
Ciągle zamierzasz coś
Co dzień masz inny plan
Bardzo chcesz wierzyć w to
Że wszystko możesz sam
Ale wielki kpiarz
Znów nie godzi na coś się
Jak to zwykle on
Ma na oku wyższy cel
Jeśli nie w smak mu kłopoty
Które znowu jakoś masz
Chętnie zaraz ci pomoże
Zrobi wszystko co się tylko da
W zamian nie chce nic
Ważne, że już dobrze jest
Że kłopotom twym
Zdołał znów położyć kres
Ty się płaszczysz, ty dziękujesz
Ty zachwalasz jego gest
Choć do końca nigdy nie wiesz
Czy nie w gorszy układ wpuści cię
Ciągle zamierzasz coś
Co dzień masz inny plan
Bardzo chcesz wierzyć w to
Że coś tam możesz sam
Ty się płaszczysz, ty dziękujesz
Ty wychwalasz jego gest
Choć do końca nigdy nie wiesz
Czy nie w gorszy układ wpuści cię
Ta zabawa trwa już z nami
Parę śmiesznych długich lat
A najlepiej to się bawi
Nasz odwieczny dobrotliwy kpiarz
Ciągle zamierzasz coś
Jeszcze cię na to stać
Choć wiesz, że to nie ty
Ostatnie słowo masz -
I TYLKO GWIAZDA BLASK JEJ ZNIKOMY
Los chyłkiem szedł,
W kołnierz chował twarz,
Jak ruletę toczył dni
Pochyłością lat,
Tężał mroczny wąwóz,
Jak wilgotny mur,
Zmierzch, jak piękno chore,
Ciemne smugi snu.
Patrzeć nie umiem
Przez różowe szkło,
Dokąd tak szedłem,
O co to mi szło?
I znów taki czas
Nim doczekam dnia
Widzę w dali światło
Widzę światło
Co bezsennie trwa
Jak suchy liść,
Jak kapryśny wiatr,
Dokąd tak biegniesz
Uwikłany w świat,
Kiedy nagły świat,
Chłód spowija skronie,
Przetrwać mi pozwala,
Przetrwać światło,
Które dla mnie płonie,
Kiedy patrzę w światło
Widzę światło,
Które dla mnie płonie!
Chciałbym kiedyś dojść już tam
I do szyby przytknąć twarz,
Odnaleźć w środku
Siebie sprzed tych trudnych lat. -
Wino, śpiew i łzy
W karnawałowej gali dziesięciu sal
Jesteś jak wino
W jeansach i trampkach
Z papierosem u warg
Jesteś jak wino
Tornado to przy tobie przeciąg
I nic nikt nie wie
Czemu tak
By nie zwariować
Co dzień rano na bis
Powtarzam sobie sam
To tylko wino
Śpiew i łzy
To tylko chwila
Cała ty
To tylko wino
Śpiew i łzy
To tylko chwila
I więcej nic
Na komentarze zdarzeń
Zwykle masz luz
Jesteś jak wino
Jeśli nabroję
Film urywasz i już
Jesteś jak wino
I obezwładniasz mą istotę do dna
Sam nie wiem czemu tak Kalendarz robiąc kozła tysięczny raz
Dyskretnie daje znak
To tylko wino
Śpiew i łzy
To tylko chwila
Cała ty
To tylko wino
Śpiew i łzy
To tylko chwila
I więcej nic
Śniadanie na dywanie
Gdy inni śpią
Słodkie że szkoda słów
A dzika polityka
To smutny blues
Dobry dla siwych głów
Ty obezwładniasz mą istotę do dna
Sam nie wiem czemu tak
Złodziej kalendarz mrugną okiem i znów
Dyskretnie dał mi znak
To tylko wino
Śpiew i łzy
To tylko chwila
Cała ty
To tylko wino
Śpiew i łzy
To tylko chwila
Tylko ty -
Fraszka dla Staszka
Gdy powracasz nie wiem skąd
Pytasz mnie czy biel jest biała
I dlaczego gubisz się od nadmiaru mądrych słów
Biedny wariat
Sam to wiesz że dla ludzi jest wariatem
Lecz pieniądze gdyby miał
Ekscentrykiem by się zwał
To magia słów
Poker haseł używanych
Nieistotnych tak jak śnieg,
Który dawno stopniał gdzieś
Raz jeden sam
Spróbuj wyjść ze swoich ram
Stań obok stań
To nic nie boli
Spójrz twoja łódź
Płynie nad dachami miast
Zanurz się w niej i rozkołysz
Gdy powracasz nie wiem skąd
Już nie pytaj mnie o białe
Bo nie ważne jak co zwą
Białe zawsze białe są. -
ZAMIAST KOŁYSANKI
Jeszcze umiesz ufnie spać,
ścisnąwszy dłoń,
w niej cały świat,
bez lęku dnia
Jeszcze nie wiesz, co to fałsz,
zwodniczy czar
podwójna twarz,
okrutna gra...
Jeszcze łatwo dzielisz świat
na dobro, zło,
na biel i czerń,
wiesz, kto jest kto
Jeszcze umiesz krzyczeć "chcę!"
bez pytań, jak
Czy starczy sił,
czy warto tak
Szklana kula rozpryśnie,
ręce raniąc boleśnie,
kiedy los pierwszą lekcję ci da
Jak cię przed tym zasłonić,
przed szarością obronić,
życiem nijakim, mdłym,
nie wiem jak
nie wiem jak...
Gdzie biel,
gdzie czerń
i kto jest kto,
jak poznać zło???
Ja nie umiem krzyczeć "chcę"
bez pytań, jak?
Czy starczy sił?
czy warto tak?
Ciągle gdzieś w rękawie as,
bez reguł gra -
wyprzedzać cios,
nie Ty to ja
Ciągle gdzieś w rękawie as,
bez reguł gra -
wyprzedzać cios,
nie Ty to ja
Szklana kula rozpryśnie,
ręce raniąc boleśnie,
kiedy los pierwszą lekcję Ci da!
Jak Cię przed tym zasłonić,
przed szarością obronić,
życiem nijakim, mdłym
nie wiem jak!
Nie wiem jak!!!
Jeszcze umiesz ufnie spać,
ścisnąwszy dłoń,
w niej cały świat,
bez lęku dnia
Jeszcze nie wiesz, co to fałsz,
zwodniczy czar,
podwójna twarz,
okrutna gra...
Gdzie biel?
Gdzie czerń?
I kto jest kto?
Jak poznać zło?
Bez pytań, jak!
Czy starczy sił?
Czy warto tak?
Bez reguł gra -
wyprzedzać cios,
nie Ty to ja
Bez reguł gra -
wyprzedzać cios,
nie Ty to ja -
LUBIĘ TEN STARY OBRAZ
Jest pejzaż z kryształu, a od gór pędzą konie
Zbroje błyszczą, dzwoni stal
To błędni rycerze są tu...
Jest pejzaż z kryształu, a od gór pędzą konie
Zbroje błyszczą...
Dewiza ich: "W straconej trzeba walczyć sprawie"
Marzeniem żyć ich zdaniem najciekawiej
Potężnym strach, nam zawsze niosą pokrzepienie
I już blisko są, nad miasto kładą się ich cienie
Na tarczach godła i kity pióropuszy...
To jest lepszy świat, który w swoich ramach trwa
Miło spojrzeć nań tak w ciągu dnia
Czasem błyśnie myśl: rzucić wszystko, z nimi iść
Na wędrówkę na odwieczny szlak
Dewizę mieć: "W straconej trzeba walczyć sprawie"
Marzeniem żyć tak przecież najciekawiej
Potężnym strach dać, maluczkim dawać pokrzepienie
Wciąż naprzód iść i nie mieć czasu na zmęczenie
Wyszczerbić miecz lecz czyste mieć sumienie
To jest lepszy świat, który w swoich ramach trwa
Miło spojrzeć nań tak w ciągu dnia
Czasem błyśnie myśl: rzucić wszystko, z nimi iść
Na wędrówkę na odwieczny szlak
I naprawić świat i naprawić świat i naprawić świat będę chciał
I naprawić świat będę chciał
I naprawić świat będę chciał